Skocz do zawartości

Audio Show Warszawa 2019


moris

Rekomendowane odpowiedzi

Relacja z Audio Show Warszawa 08-10-listopada 2019.

Postanowiłem napisać krótką relację z tegorocznego Audio Show w Warszawie, bo myślę, że dla wielu z Was może to być interesujące. Można znaleźć wiele profesjonalnych relacji w sieci i periodykach audiofilskich, ale mi chodzi raczej o krótkie impresje osobiste.

Po co tam polazłem?

Po pierwsze, żeby się zanurzyć w hi-endowym oceanie. Po drugie, żeby porównać moje klocki audio z tym wszystkim co tam przywieziono z całego świata.

 Często się zastanawiałem, w jakim punkcie audiofilskiej skali umieścić to na czym słucham muzyki. Nie żeby to było najważniejsze; bo najważniejsze żeby mi się podobało, ale jednak ciekawość wzięła w końcu górę, no i polazłem. Kupiłem bilet na wszystkie 3 dni z zamiarem zajrzenia we wszystkie zakamarki. Wystawa odbywała się w 3 miejscach. PGE Stadion Narodowy, hotel Sobieski i hotel Golden Tulip. Ilość wystawców przytłaczająca, większości firm nie znam, prawie 200 pokoi gdzie można w spokoju (czasem w tłoku) posłuchać muzyki na najlepszym sprzęcie.

Te wszystkie nowości i super sprzęt hi-endowy nie interesowały mnie aż tak bardzo, ponieważ nie uzbierałem jeszcze 500 000 zł na gramofon, nie mówiąc o 1,6 mln zł na najdroższe tam kolumny, ale cały czas zbieram.

Rozczarowania:

Rozczarowała mnie jakość muzyki w około 30% pokoi. Sprzęt niby wysokiej klasy, nawet hi-end, ale z kilku pokoi wyszedłem po 3 minutach, bo nie dało się tego słuchać. Głosy kobiece krzykliwe, aż uszy bolą, brak równowagi tonalnej, przestrzeni, głębi i sceny muzycznej, czyli tego wszystkiego czego oczekujemy od bardzo dobrego sprzętu hi-fi, nie mówiąc o hi-endzie. W pozostałych pokojach (z tych 30%), jakość muzyki tez pozostawiała bardzo dużo do życzenia i chociaż było trochę lepiej, to jednak nie doszukałem się tam hi-endu. Takie bardzo przeciętne hi-fi. Dlaczego? Nie wiem. Złe ustawienie sprzętu? Być może. Pewnie zły kabel zasilający. Ha, Ha. To był żart. Wszystko jedno. Było kiepsko.

Drugie rozczarowanie to rodzaj muzyki jakim raczono odwiedzających. W większości przypadków była to prosta muzyka typu; jedna gitara, lub dwie, jakaś perkusja, czasem wokal. Tak jakby się bali, że ich świetny sprzęt polegnie w starciu z orkiestrą symfoniczną lub dużym składem jazzowym. No to jest pójście na łatwiznę. W jednym z pokoi ze świetnym sprzętem, puścili płytę winylową, koncert „ Friday Night in San Francisco”  Paco de Lucia, Al Di Meola, John Mclaughlin. Ta płyta brzmi świetnie na każdym dobrym sprzęcie, na tamtym brzmiała może jeszcze trochę lepiej, ale chętnie bym usłyszał coś bardziej wymagającego dla elektroniki.

Podobało mi się:

Jakieś 50 % sprzętu jaki oglądałem to był bardzo dobry hi-fi oraz hi-end (cokolwiek to znaczy). Bardzo dużo kolumn i sprzętu z Niemiec, Danii, Włoch, Polski i Francji. Słuchanie muzyki w tym przypadku to czysta przyjemność. Nie będę opisywał w szczegółach tych wszystkich firm, bo nie o to chodzi. Najważniejsze, że wtedy wreszcie osiągnąłem drugi cel z jakim tam poszedłem. Znalazłem odpowiedź na pytanie, gdzie umieścić na tej skali mój  sprzęt. Właśnie tam, i to myślę, że w tych górnych rejonach raczej niż dolnych. Nie chcę wyjść na bufona, ale też bez przesadnej skromności, uważam, że to na czym słucham, można by umieścić za kotarą w jednym z pokoi i nikt by się nie połapał. Nie wydałem wielkich pieniędzy na moje klocki, myślę, że wielu z Was ma lepsze, ale tu nie chodzi o pieniądze, tylko jak nam się udało zespolić te wszystkie elementy w jedną, dobrze brzmiącą całość. Można wydać fortunę i otrzymać kiepską jakość finalną, tak jak te 30%.

Szok i zauroczenie, no i jeszcze fascynacja:

 

Te pozostałe 20% (może 25%, nie liczyłem dokładnie), to najwspanialszy hi-end. Dźwięki nieziemskie, potężne i pokonujące ściany i sufity pomieszczeń w których je eksponowano. Tam spędziłem najwięcej czasu, obsługa musiała mnie wyciągać siłą, bo już zamykali.

Jednak nie chciałbym mieć w domu takiego sprzętu. Kolumny wielkości autobusu, wzmacniacze i końcówki mocy po 1 000 Watt na kanał, kable głośnikowe grubości mojego przedramienia, pobór prądu jak w całym akademiku. Ten sprzęt wspaniale wygląda i gra, ale lepiej się słucha, na co dzień, muzyki na urządzeniach bardziej dostosowanych do ludzkich rozmiarów i wymiarów. Potęga brzmienia w połączeniu z lekkością i swobodą robi niesamowite wrażenie, ale na co dzień byłoby to chyba trudne do zniesienia. Siedziałbym cały dzień na brzegu fotela i czekał, co będzie teraz, z której strony to przyjdzie i jak mocno uderzy. Zrozumcie mnie dobrze, cały czas piszę o tym sprzęcie wielkości autobusu, o potężnej mocy i za kilka milionów zł. Ktoś powie, że można przecież słuchać ciszej i tak dalej. No można, ale to tak jakby jeździć cały dzień Ferrari po placu do nauki jazdy.

Podsumowanie:

Warto było. Bardzo mi się podobał sprzęt polskiej produkcji. Znane wzmacniacze Struss np., ale też inne polskie klocki. Za rok też się chyba tam wybiorę.

Chciałem też zamieścić kilka zdjęć własnej roboty i napisać o paru innych ciekawostkach, np. o magnetofonach i sprzęcie vintage, które tam widziałem, ale nie mam teraz czasu, no i nie wiem czy Was nie zanudziłem takimi osobistymi wrażeniami. Na razie zamieszczam tyle, może w czasie weekendu, jeśli chcecie, dodam trochę zdjęć i jeszcze kilka ciekawych uwag.

Pozdrawiam Rysiek

  • Super (+1 pts) 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Admin

Tego typu wystawy zawsze będą pokazywać różne rodzaje sprzętów. Od takich o gabarytach przeznaczonych do postawienia w pomieszczeniach mieszkalnych do takich monstrów, które są moim zdaniem raczej pokazaniem możliwości danej firmy. To w kwestii gabarytów. Odnosząc się do nierzadko kosmicznych cen sięgających milionów $ to czasem zastanawiam się jaki jest procentowy w cenie wsadu intelektualnego, elementów, zysku firmy etc.  Czasem pojawia się myśl, że firmy prześcigają się w cenie by ich wyrób był tym najdroższym bo o takim właśnie będą rozpisywać się dziennikarze i firma przez moment będzie na świeczniku.

37 minut temu, moris napisał:

Drugie rozczarowanie to rodzaj muzyki jakim raczono odwiedzających. W większości przypadków była to prosta muzyka typu; jedna gitara, lub dwie, jakaś perkusja, czasem wokal.

Może to wynika z przeświadczenia, że audiofile słuchają właśnie takiej muzyki? Takiego plumkania i "pitu pitu"? Ciekawe jak by zaprezentowały się te sprzęty gdyby puścić na nich jakiś album z metalem.

Z drugiej strony aranżacja pomieszczeń nie daje szansy odwzorowania typowego pomieszczenie odsłuchowego, nawet jak ktoś ma tylko takie do słuchania muzyki.

 

Można na takiej wystawie zwiedzić wszystkie pokoje bo posłuchać we wszystkich chyba nie sposób. Albo dokonać selekcji i odrzucić te gramofony za pół miliona i inne tego typu przypadki i skupić się na czymś będącym w zasięgu i bardziej predestynowanym do umieszczenia w mieszkaniu. Nie każdy zamieszkuje w zamku i nie każdy ma dochody księcia ;)  

37 minut temu, moris napisał:

Chciałem też zamieścić kilka zdjęć własnej roboty i napisać o paru innych ciekawostkach, np. o magnetofonach i sprzęcie vintage, które tam widziałem, ale nie mam teraz czasu, no i nie wiem czy Was nie zanudziłem takimi osobistymi wrażeniami.

Daj te foty ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Aby zobaczyć więcej treści proszę zarejestrować się.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej witryny, wyrażasz zgodę na nasze Warunki użytkowania Regulamin Polityka prywatności.